RPG'owa Karczma
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Historia Nordaemaru i Korona Lodowej Krwi

Go down

Historia Nordaemaru i Korona Lodowej Krwi Empty Historia Nordaemaru i Korona Lodowej Krwi

Pisanie by Archangel_Marco Nie Mar 24, 2013 2:17 am

Kroniki wspominają o okrucieństwie i potwornościach tamtych czasów, przelanej krwi i cierpieniu, jakie wtedy spadło na ludzi i Dzieci Magii, które postanowiły stawić czoła zagrożeniu... Z tym, że żadna z tych kronik nie wspomni o tym, że nie ma okresu w dziejach świata, w którym nie musielibyśmy się przejmować złem. Nie jest jednak największym złem armia potworów czy uparty czarnoksiężnik, bo złą siłą, która podkopuje i niszczy nas stale jest nasza własna nienawiść, egoizm i podłość wobec innych osób i zwierząt. To z tego bierze się każde inne zło. Z nietolerancji, z braku poszanowania i empatii, z niezrozumienia i głupoty. Czy ten zbuntowany elf, stojący na czele degeneratów i zdrajców własnej rasy, a także przewodzący bandom orków i trolli naprawdę jest najbardziej zły właśnie przez to? Przez to, że wystawi przeciwko nam armię potworów, którą możemy zwalczyć? Wszak to zło da się odeprzeć, mieczem i sercem. Zwalczyć. A co powiecie na zło w wypadku, gdy ktoś, kto ma czelność zwać się rycerzem, bije swoją żonę i dzieci, jest tyranem? Albo jak odniesiecie się do młodej księżniczki, która znęca się nad swymi służkami, bo są niższego stanu? Czyż nie jest to takie samo zło? Albo i większe, bo tak powszechne, którego często nie ma kto zatrzymać?

-Ishmeor Haralorey, Kryształowy Elf-imigrant z Crystalsun, osiadły później jako kronikarz w jednym z położonych na zachód od Thaveldrasill ludzkich państewek.


Wpis ów dotyczy rzecz jasna Malderiana Belleferce, czarnoksiężnika Kryształowych Elfów, pierwszego, który jawnie namówił magów z północnego Nordaemaru do legalnego stosowania czarnej magii i nekromancji, a także interesował się eksperymentami na swych współplemieńcach i ludziach. Szybko udało im się dojść do władzy w kraju, forsując swe poglądy i metody rządów. Północny Nordaemar, który nigdy nie był zbytnio sprawiedliwą i uczciwą krainą, stał się jeszcze gorszy i pod wieloma względami po prostu okrutny. Zanim jednak to uczynił, wybrał się w podróż po dalekich, wschodnich krainach, by tam wypróbowywać swe możliwości. Działając incognito, zdobył władzę i posłuch wśród tamtejszych orkowych plemion, nieustępliwych przeciwników zaś niszczył bądź zniewalał za pomocą magii. Skupiając pod swym sztandarem plemiona orków zielonych i brązowych, uzyskiwał hegemonię na wschodnich stepach, stanowiąc poważne zagrożenie dla mieszkających tam ludzi. Południa jednak nie mógł mocniej "szarpnąć", przed dalszymi zapędami bowiem powstrzymywało go państwo krasnoludzkie. Mały, ale bitny ludek dzielnie opierał się jego najazdom, zdrowo dając mu popalić. Malderian zrezygnował więc z prób pokonania krasnoludów i zdobycia ich kamiennych twierdz.
Ze znanych tylko sobie powodów opuścił wschodnie stepy, by powrócić do Nordaemaru. Gdy tam także doszedł do władzy, czyniąc z północnego Nordaemaru państwo czarnoksiężników i zblazowanych arystokratów, rozpętał wojnę z Nordaemarem Południowym(inaczej Seitrandem). Potęga jego wzmocnionej nieumarłymi armii zapewniła mu początkową przewagę, zwłaszcza, że jego poddani ochoczo zabrali się do rzezi Seitrandańczyków. Pierwsze bitwy były kompletnymi klęskami wojsk Południa, a niektóre miasta same poddawały się i przechodziły pod rozkazy Malderiana. W okolicach jeziora Ria' nalyne doszło do pierwszej potyczki, w której osłabione siły króla Taldrefina Szkarłatnowłosego, wcześniej nękane także zdradami, zadały cios wojsku Malderiana. Seitrand zorganizował obronę, ale był już na straconej pozycji. Mimo kilku wspaniałych zwycięstw, król Taldrefin ciągle zmuszony był do wycofywania się. Kiedy podczas bitwy o stolicę, Aurrelosar, został poważnie ranny, jego poplecznicy zapewnili mu podróż do ludzkiego królestwa Paravonn. Mimo, że w Południowym Nordaemarze ciągle tlił się opór, nie można było nic zrobić bez pomocy z zewnątrz, zwłaszcza, że Malderian po spacyfikowaniu tegoż kraju zamierzał zająć się Thaveldrasill i krainami ludzi.
Taldrefin zabiegał o poparcie u władz Paravonn, wysłał poselstwo także do Thaveldrassil. Jego celem było związanie silnej koalicji przeciwko Malderianowi i jego potędze, a zarówno rządzący wtedy w Paravonn król Xavier II, jak i Ifrinna, władczyni Gwiezdnych Elfów i jej najbliżsi pomocnicy- arcydruid Verefor, dowódca pałacowej gwardii Kanradil i kapłanka Heccayli, Orfelya, uznali, że w interesie wszystkich leży stawienie czoła armiom Malderiana. Ten, mimo swej potęgi i władzy, poczuł się zagrożony- wszak nie byłoby niczym prostym oparcie się armiom Thaveldrassil i Paravonn, a także magii Gwiezdnych Elfów. Malderian musiał działać, i postanowił zabezpieczyć swój "stołek". Kiedy jego wojska wykańczały wciąż próbujące bronić się Południe, on udał się na nienadające się do zamieszkania przez żadnego humanoida, położone na najdalszej północy pustkowia, w nadziei odnalezienia najstarszych mieszkańców Rayfaen- smoków. I niestety udało mu się to zrobić. Malderian, któremu lodowy smok nie chciał udzielić odpowiedzi dobrowolnie, pokonał go i znalazł odpowiedź na pytania, które potrzebne były mu do osiągnięcia... nieśmiertelności. Poznając prastare zaklęcia i formuły, czarnoksiężnik wykorzystał krew i ciało smoka w plugawym rytuale. Z jego kości, krwi i duszy stworzył artefakt- Koronę Lodowej Krwi. Związał ją ze sobą, by po śmierci mógł odradzać się w każdym, kto założy koronę. Ustalił już "dziedziców" przedmiotu, którzy od małego mieli być szkoleni i przygotowywani do tej roli- roli Naczyń.
Ale ruszyły już wojska Paravonn i Thaveldrassil, pod nazwą Nieustającej Krucjaty. Udało im się wyprzeć nieumarłych i podążające za Malderianem Kryształowe Elfy z południa, a także odbić stolicę. Następne zażarte bitwy nie przyniosły jednak dalszych zwycięstw i pozostały głównie nieroztrzygnięte. A ich dowódca wojsk Północnego Nordaemaru już wracał- jeszcze potężniejszy.
Dalsze lata ciężkiej, wyczerpującej wojny były wyniszczające dla obu stron, a szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, to na drugą stronę. Krucjacie udało się dotrzeć aż do szczytów Gór Cassan' Belmeneth, i tak też przez długi czas przebiegała granica między Seitrandem a Północnym Nordaemarem.
Jednak nekromanci Północy nie musieli martwić się o brak żołnierzy, i żeby Krucjata mogła sobie lepiej radzić, nadano jej szeroką autonomię, co dwa miesiące wysyłając też ochotniczy transport żołnierzy. Czasem na froncie panował względny spokój i nie dochodziło do większych bitew, a zamki i miasta przez długi czas nie zmieniały właścicieli. W końcu rozpoczęła się ofensywa Krucjaty pod wodzą Louise'a de Velefouis, generała z Paravonn, który zyskał w końcu tytuł Lorda Krzyżowca i Wielkiego Mistrza Zakonu Bezlitosnego Miecza, jak nazywała się czasem Krucjata.
W wielkiej, krwawej i obfitującej w dramatyczne momenty bitwie pod murami miasta Blaemon, na terenie należącym do Północy, czarnoksiężnik Malderian został pokonany przez czarodziejkę Gwiezdnych Elfów, Ayridiel Ferthe' Lonne. Mimo pokonania Malderiana, siły Krucjaty musiały się wycofać za linię rzeki Imery. Jednak plan Malderiana zadziałał i wyszkolony, wychowany przez niego następca, Dalforion Raemor, założył Koronę Lodowej Krwi. Dzięki połączeniu swej własnej mocy i spuścizny Malderiana, dalej mógł pociągnąć działania wojenne.
Starcia toczyły się przez setki lat, aż w końcu najazdy nieumarłych i innych oddziałów Północy ustały. Ustaliła się jako-tako stała granica między państwem Zakonu Bezlitosnego Miecza i Północnym Nordaemarem. Seitrand istniał dalej, ale do dziś nie graniczy bezpośrednio z Północą, przestał też być wyłącznie elfickim państwem.


Archangel_Marco
Archangel_Marco

Liczba postów : 19
Join date : 18/03/2013
Skąd : Thunderdale(Burzowa Dolina

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach